Blog

Soph x Makeup Revolution | paleta cieni – ImagineDay

Do cieni Makeup Revolution zraziłam się już jakiś czas temu, kiedy marka po raz pierwszy wypuściła czekoladowe paletki. Były niedopracowane – słabo napigmentowane, osypujące się, a kolory (zwłaszcza brązy) prawie wcale nie różniły się odcieniami. Od kilku miesięcy Makeup Revolution zasypuje rynek masą nowych kosmetyków. W moje ręce wpadła paleta cieni, która powstała w kolaboracji z youtuberką SophDoesNails. Kiedy w końcu się na nią zdecydowałam, była wyprzedana w każdej możliwej drogerii internetowej, i wtedy z pomocą przyszła mi strona iperfumy.pl. Jeśli jesteście ciekawe, czy była warta zachodu i czy jakość się poprawiła, koniecznie zerknijcie dalej 😉

SOPH X MAKEUP REVOLUTION

Paleta składa się z 24 cieni – z czego 14 to maty, a 10 połyskujące. Zamknięte są w solidnym plastikowym opakowaniu z ogromnym lusterkiem. Ogólnie szata graficzna bardzo mi się podoba: połączenie beżu i złota wygląda ze sobą naprawdę dobrze i sprawia wrażenie droższego produktu. Całość zachowana w minimalistycznym stylu, bez zbędnych elementów. Żałuję tylko, że nazwy poszczególnych cieni znajdują się na folii, którą ja często wyrzucam po otwarciu, bo po prostu jest mi zbędna. Pomijając jednak tę kwestię, uważam, że opakowanie jest wykonane dosyć inteligentnie.

Kolorystyka w większości ciepła z kilkoma chłodnymi odcieniami – zieleń, brązy i czerń. Paleta idealnie sprawdzi się do dziennych i delikatnych makijaży, ale zarówno do wyjściowych i bardziej spektakularnych. Jeśli miałabym porównywać pigmentację palety to zestawiłabym ją spokojnie z Zoevą. Jedyną różnicą jest sposób nakładania cieni błyszczących – w przypadku Makeup Revolution niestety aplikacja tylko i wyłącznie na mokro lub palcem. Nie dyskwalifikuje jej to jednak z  “TOP” listy w kategorii palet drogeryjnych. Z matami pracuje się bardzo przyjemnie: ładnie się ze sobą łączą, bezproblemowo blendują i mają przyjemną masełkową konsystencję. Jeszcze ani razu nie zebrały mi się w załamaniu powieku i uprzedzę pytania: testowałam ją tylko na bazie, nigdy na ‘gołym’ oku. Zazwyczaj był to jakiś korektor lub kremowy cień paintpot z Maca w odcieniu ‘soft ochre’. Cienie po kilku godzinach są w stanie nienaruszonym. Przy aplikacji trochę się osypują, ale jest to całkowicie naturalne, więc nie traktuję tego jako wada palety.

MOJA OPINIA

Uważam, że jest to produkt wart swojej ceny (w przeliczeniu wychodzi ok. 2zł za cień) i polecam ją osobom, które lubią mieć wszystko w jednym miejscu. Ta paleta jest w 100% kompletna: znajduje się tutaj jasny beż, brąz, cienie transferowe i czerń, która dla niektórych jest podstawowym wymogiem. Wszystko pięknie ze sobą współgra i jeśli jej siostra ‘extra spice’ jest jeszcze lepsza, to na pewno się skuszę. Wydaje mi się, że kolorystyka pozwala na wyczarowanie zupełnie różnych makijaży i dodam tylko, że jest to NAJLEPSZA paleta z niższej półki cenowej jaką miałam okazję dotychczas testować 😉 Zaraz za nią stoją cienie od Kobo stworzone we współpracy z Danielem Sobieśniewskim. Śledźcie mnie też na instagramie, bo na dniach pojawi się makijaż wykonany właśnie Soph X!

You might be interested in …